14 kwietnia 2020 17:26
Nie tylko winnice, ale także restauracje, wine bary, sklepy, sommelierzy, enolodzy, przewodnicy enoturystyczni, sprzedawcy sprzętu… - wszyscy, którzy tworzą polskie winiarstwo doświadczają kryzysu zwizanego z COVID-19
Z tygodnia na tydzień życie całego świata stanęło na głowie. Nie ma chyba nikogo, kto mógłby powiedzieć, że nie zauważył żadnej zmiany. Wszyscy, mniej lub bardziej odczuwamy skutki obecnej sytuacji. Niektórzy twierdzą, że nic nie będzie już takie jak kiedyś…
Nie trudno sobie wyobrazić, że polskie winiarstwo również funkcjonuje teraz w zupełnie nowych realiach. Jak radzą sobie winnice? Co obecna sytuacja oznacza dla innych podmiotów bezpośrednio związanych z polskim winem? Restauracje, wine bary, sklepy, sommelierzy, enolodzy, przewodnicy enoturystyczni, sprzedawcy sprzętu… - oni wszyscy też są bardzo istotną częścią polskiego winiarstwa. Jak teraz pracują!?
Natura żyje własnym rytmem – w winnicach bez zmian
Zacznijmy optymistycznie. Są na tym świecie rzeczy, na które wirus nie ma bezpośredniego wpływu. We wszystkich winnicach krzewy wybudzają się powoli z zimowego spoczynku. Technicznie oznacza to zawsze to samo – cięcie, wiązanie, pielenie… Realia praktyczne mogą się jednak nieco różnić;
Winnica Turnau (największa polska winnica – ponad 30 ha), ze względów ekonomicznych zrezygnowała w tym roku z dodatkowych pracowników sezonowych, którzy o tej porze pomagaliby w pracach winnicznych i zostaliby aż do końca zbiorów. Tę pracę wykonują teraz stali pracownicy z innych działów. Aby zminimalizować niebezpieczeństwo związane z koronawirusem wprowadzono również dwuzmianowy system pracy.
W mniejszych winnicach prace polowe odbywają się przeważnie tak jak do tej pory, a winiarze są świadomi tego, że pod względem produkcyjnym są na dość uprzywilejowanym miejscu. Kinga Koziarska (lubuska Winnica Kinga) podkreśla: „W czasach ograniczeń my posiadacze winnic to szczęściarze, bo mamy gdzie wyjść i pracować, a w całym tym wariactwie natura daje nam równowagę i ciągłość życia w nie zmienionej formie”.
Wielu mniejszych winiarzy traktuje kontakt z krzewami niemal terapeutycznie. „Dzięki winnicy jeszcze nie zwariowaliśmy, ponieważ na winnicy można na chwilę zapomnieć o tej bardzo ciężkiej sytuacji jaka nas otacza. Winnica to nadal oaza spokoju, tu wszystko zaczyna powoli budzić się do życia, co napawa optymizmem.” – pisze Robert Beściak z podtarnowskiej Winnicy Dąbrówka.
Jest fajnie. Mamy dużo wolnego czasu.
Wszystko jakby zwolniło. Zmieniły się priorytety, a wraz z nimi kolejność wykonywanych prac. Na Jurze, kilkanaście kilometrów od Krakowa, w niewielkiej, rodzinnej Winnicy Zagardle, Paweł Cisowski spokojnie realizuje zaległe plany: „Jest fajnie. Mamy dużo wolnego czasu – można zrobić nowe ogrodzenie. Z bieżącymi robotami też jesteśmy do przodu, na wszystko jest czas. Nie podejmuję żadnych, specjalnych działań sprzedażowych. Kto ma kupić to kupi”.
W położonej po sąsiedzku Winnicy Słońce i Wiatr także czas zaczął płynąć wolniej. Kasia i Jacek Fluder, właściciele winnicy nieco mniej optymistycznie, przyznają: „My robimy swoje w winnicy i winiarni, ale z motywacją kiepsko, bo komu to sprzedamy? Sporadycznie wpadnie ktoś kupić wino.”
Nie tylko dla winnic sporo się zmieniło.
Najbardziej zapracowany polski enolog – Piotr Stopczyński, któremu w jednym sezonie zdarzało się przejechać nawet 150 tyś. kilometrów, nie narzeka na obecną sytuację: „Zagrożenia i ograniczenia związane z pandemią paradoksalnie bardzo dobrze wpłynęły na moją pracę. Okazało się, że nie muszę wszystkiego doglądać osobiście - moi klienci są w stanie z większością rzeczy poradzić sobie sami korzystając jedynie z moich zdalnych porad i konsultując ze mną wszystkie, najważniejsze działania. Bezpośrednio, regularnie jestem obecny tylko przy kilku największych projektach na Podkarpaciu.”
Pandemiczny rocznik – 2020
Czy wina z „covidowego” rocznika będą wyjątkowe? W kontekście historycznym i kulturowym na pewno. Również realia techniczne, z którymi przyjdzie się zmierzyć winnicom w tym sezonie, w wielu przypadkach przełożą się na styl i charakter win. Abstrahując od głosów największych pesymistów, którzy twierdzą, że niektórzy w ogóle nie będą zbierać owoców, nie trudno sobie wyobrazić, że problemy ze sprzedażą starszych roczników będą dla winnic skutkować nie tylko konsekwencjami ekonomicznymi, ale i logistycznymi. W największym uproszczeniu: rocznik 2020 będzie musiał być wyprodukowany w sposób „tańszy” i mniej ekspansyjny przestrzennie – czyli być może niektóre winnice będą redukować ilość owoców na krzewach i upraszczać winifikację. Nie wykluczone, że winiarze wezmą też pod uwagę bardzo prawdopodobne, również w przeszłości problemy sprzedażowe i zdecydują się na produkcję win mniej „ambitnych”, a bardziej prokonsumenckich.
Dość obrazowo, problemy logistyczne winiarni przedstawił Nestor Kościański (Winnica Moderna), Prezes Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie: „Wina, które mamy w magazynach, a które powinny się sprzedać do czerwca, pewnie się nie sprzedadzą. Musimy więc zapewnić sobie więcej miejsca magazynowego. Prace w winnicy idą swoim trybem. Prace w winiarni trochę opóźniamy. Pewnie część winiarzy zmieni proces winifikacji, np. To co miało być spokojne, pójdzie na musy. Opóźni się tym samym wypuszczenie wina na rynek. Być może winiarze zdecydują się na większą redukcję rocznika 2020, żeby mieć czas na sprzedanie win z 2018 i 2019 i miejsce w tankach. To wszystko to możliwe działania. Nie wiemy co zrobimy, nikt nie podjął jeszcze ostatecznych decyzji.”
Nie możemy zapominać również o tym, co podkreśliła Kinga Koziarska: „Winnica żyje i rocznik będzie uzależniony od pogody, a nie od wirusów. Natura też może nas w tym roku nie rozpieszczać ,bo jesteśmy po zimowej suszy i wiosną też nie jest lepiej”.
Skąd bierze się wino…
Nie byłoby polskiego winiarstwa bez tych, którzy dostarczają winnicom specjalistycznego sprzętu i wszystkich niezbędnych elementów, o których konsument nie ma pojęcia, a bez których wino nie może powstać.
Mariusz Wójtowicz – właściciel Euro–Winu, jednego z największych i najlepiej znanych sklepów z asortymentem dedykowanym winiarstwu, nie ukrywa, że sytuacja nie jest najlepsza: „Staramy się pracować normalnie, ale jesteśmy bardzo ograniczeni w dostawach, w zasadzie od miesiąca wyprzedajemy tylko zapasy magazynowe. 50-70 % sprzętu do winiarstwa w Europie produkowane jest we Włoszech. Przykładowo w styczniu złożyliśmy zamówienie na pompy i filtry, które z poślizgiem, ale dojechały - dopiero w marcu. W lutym zamówiliśmy nalewarki, 05.02 zamówienie został opłacone i do dnia dzisiejszego nie dojechało, a dziś jest 07.04. Część towaru przywozimy np. z hurtowni na Morawach, ale oni też pracują z dużymi ograniczeniami i teoretycznie nie ma możliwości wysłać obecnie kierowcy po towar”. Przyznaje również, że zmieniły się warunki sprzedaży: „Sytuacja na rynku spowodowała, że kilku naszych dostawców zlikwidował nam odroczone terminy płatności wprowadzając przedpłaty, czego konsekwencją było, że my też zmuszeni byliśmy zlikwidować fv terminowe”.
Nie zapominajmy, że każdą winnicę trzeba najpierw posadzić. Rozwój polskiego winiarstwa był do tej pory niezwykle dynamiczny, hektarów szybko przybywało – powstawały nowe projekty, stare się rozrastały.
Jednym z głównych sprawców największych, profesjonalnych nasadzeń w naszym kraju jest Krzysztof Górka (e–sadzonka, Viti Cultura). Dużych winnic nie zakłada się z dnia na dzień. Realizowane teraz zamówienia, w większości planowane były jeszcze przed pandemią, zanim pojawiły się zakazy, nakazy i utrudnienia na granicy (sadzonki winorośli przyjeżdżają bezpośrednio od producenta z Niemiec). Wiosna jest dla całej ekipy Viti Cultura szczególnie intensywnym czasem – ogrom pracy, mało snu, dużo stresu, ale jak sami przyznają, ten sezon jest zdecydowanie trudniejszy, najtrudniejszy ze wszystkich do tej pory - prawdziwa szkoła życia, a nawet przetrwania. Podkreślają jednak, że robią wszystko, żeby obecna sytuacja możliwie mało wpływała na ich pracę, a już na pewno nie wpłynęła na jej efekty i zadowolenie klientów. No i najważniejsze - sadzą!
Kasa musi się zgadzać… – czy wszyscy zdołają przeczekać?
Sytuacje finansowe winnic są bardzo różne. Mimo, że mogłoby się wydawać, że winiarze to rolnicy, albo mali przedsiębiorcy; posiadający ziemię i inne nieruchomości, niezatrudniający wielu pracowników, niemający dużych kosztów utrzymania produkcji i zmagazynowania produktu, który szybko się nie psuje to jednak musimy pamiętać, że w Polsce winiarstwo jest stosunkowo młode. Prawie wszystkie inwestycje winniczne ciągle są w okresie amortyzacji, a część większych przedsięwzięć obciążona jest kredytami.
Całkiem nie dawno usłyszałam od kogoś z branży, że najdynamiczniej rozwijający się obecnie, polski region winiarski – Dolny Śląsk, charakteryzuje się najwyższym współczynnikiem zobowiązań kredytowych na hektar winnicy... To co jeszcze pół roku temu było zabawną złośliwostką dziś przestało być śmieszne. Duże projekty winiarskie, bez rezerw finansowych znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Małe, rodzinne przedsięwzięcia, nieobciążone kredytami, których właściciele dodatkowo wykonują inne zawody mają zdecydowanie większe szanse na „przetrwanie”.
Nestor Kościański napisał: „Wiele winnic ma sporo nieściągniętych należności na rynku. To na pewno będzie miało wpływ na same winnice jak i na przyszłą współpracę z dłużnikami, jeśli należności nie będą popłacone. Rozwój winiarstwa w Polsce może wyhamować. Winiarze odłożą na później plany rozwoju/powiększania produkcji. Oczywiście dopuszczamy możliwość zakończenia działalności przez niektóre winnice”.
Mateusz Radek z ekologicznych, podkarpackich Winnic Pradoliny przyznaje: „Na ten moment nie mamy żadnego obrotu, wręcz pojawiają się już informacje o łańcuszku braku płatności w środowisku winiarskim. Dostawcy produktów do przetwórstwa, butelek, korków itp. wymagają aktualnie 100% przedpłat. (…) Przyszłość naszej winnicy rokuje stabilnie, nie jesteśmy bardzo obciążeni kredytami, przez ostatnie lata staraliśmy się automatyzować większość procesów ucząc się na przykładzie winnic niemieckich. Pomimo tego bieżący rok będzie ciężki zarówno dla nas jak i dla całego środowiska winiarskiego”.
Przeczekać próbują i więksi i mniejsi. W Winnicy Św. Jakuba w Sandomierzu „obecna sytuacja wymusza spowolnienie zaplanowanych inwestycji. Nie mamy zadłużenia, zatem na minimalnych obrotach będziemy prowadzili wszystkie prace, włącznie z tegorocznymi zbiorami oraz produkcją nowego wina” - opisuje o. Marek Grubka.
Część winiarzy to rolnicy, część to przedsiębiorcy. I dla jednych i dla drugich rząd przygotował specjalne programy pomocowe. Ich ocenę pozostawiam ekonomistom, ale pozwolę sobie zacytować tutaj po raz kolejny Pawła Cisowskiego: „Robić swoje i nie liczyć na to że nam rząd pomoże! 25 lat prowadzę firmę w tym kraju i jeszcze nigdy mi nie pomogli i tym razem jest dokładnie tak samo - para w gwizdek dużo huku, a lokomotywa stoi. Poczekajmy sobie w spokoju, aż się wywróci”.
Czas próby
Wszyscy zgodnie przyznają, że winiarstwo zostało poddane swoistej próbie, którą niestety nie wszyscy będą w stanie przejść.
„To będzie rok prób, weryfikacji planów i inwestycji.” – mówi Kinga Koziarska. „Jest wiele winnic, które od lat są na rynku i nie jedno przeszły, ale są również takie, które winiarstwo traktują jako spełnienie wakacyjnych marzeń lub co gorsze " złoty interes". To jest czas próby i czas trudnych pytań, kto przetrzyma, kto ma pomysł na siebie w wersji kryzysowej, a kto być może powróci do poprzedniego zajęcia, bo tajemnicą nie jest, że wielu z nas utrzymuje winnice uprawiając inny zawód. Czas pokarze, ale trzymam kciuki za nas wszystkich”.
Piotr Stopczyński, jako enolog z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym w polskim winiarstwie, wymienia dwa, kluczowe elementy, które obecna sytuacja brutalnie zweryfikuje:
- jakość wina; dobre wino nie boi się próby czasu, wręcz przeciwnie opóźnienie momentu wprowadzenia na rynek sprawi, że będziemy mogli zaoferować jeszcze lepszy produkt
- zaplecze kapitałowe; tak specyficznego biznesu, jakim jest produkcja wina nie można zaczynać bez odpowiednich środków – aktualne okoliczności są absolutnie wyjątkowe, ale normalnie również może zdarzyć się szereg sytuacji, które musimy brać pod uwagę i być na nie ekonomicznie przygotowani.
Dodaje: „W większości projektów, w które jestem zaangażowany nikt nie wpada w panikę. Normalnie pracujemy, realizujemy plany – niektóre nawet możemy wdrażać nieco wcześniej, a wino spokojnie leżakuje”.
Z podobnym spokojem podchodzi do sytuacji Rafał Wesołowski (Winnice Wzgórz Trzebnickich): „Aktualnie mamy niewielką ilości wina z rocznika 2018, a rozlewy 2019 planowane są dopiero na jesień. Mamy 50 sztuk beczek - możemy pozwolić sobie na przetrzymanie jednego rocznika dłużej. Paradoksalnie uzyskamy lepsze wina dzięki przetrzymaniu wina dłużej zarówno w beczkach jak i butelkach. Największym problemem jest brak przychodów. Na szczęście nie mamy rozpoczętej inwestycji, a pieniądze na nią przeznaczone przesuniemy na aktualne wydatki”.
Nie da się wykluczyć, że dla wielu winnic, obecny kryzys może skończyć się tragicznie.
Antoni Marcinek z małopolskiej Winnicy Piwnice Antoniego napisał: „Winiarzom i winnicom w oczy zajrzał czarny kolor. Ciemność, ciemność wszędzie widzę - chciałoby się powiedzieć. Jak temu, zaradzić? I tu nie ma jasnej odpowiedzi, bo jeżeli nie zostaną przywrócone normalne relacje to większość winnic zacznie wyciągać ręce po przysłowiową jałmużnę. Ponadto spora część Winiarzy po ostatnich kilku udanych sezonach rozpoczęła inwestycje rozwojowe. I tu jeżeli nie nadejdzie pomoc państwa to będą bankructwa”.
Dystrybucja od nowa
Większość polskich winnic, do tej pory sprzedawała pośrednio lub bezpośrednio, głównie do HoReCa. Nie ma potwierdzonych statystyk na ten temat, ale śmiało można założyć, że było to 60 – 90 % sprzedaży. Co teraz? Najczęściej nic – i w tym problem. Nikt już chyba nie łudzi się, że względnie szybko wszystko wróci do „normy”. Nawet jeśli biologicznie uporamy się z pandemią, jej następstwa ekonomiczne będą z nami długo…
Bardzo obrazowo przedstawił sytuację Antoni Marcinek: „Krach nastąpił jakiś miesiąc temu wraz z pierwszymi zachorowaniami (…). Od razu ustała sprzedaż i ustał całkowity dopływ środków finansowych. Kto miał jakieś oszczędności to kupił jeszcze nawozy czy środki ochrony roślin, a kto nie miał został zdany na Opatrzność, a ta jak wiadomo gotówką nie dysponuje”.
Trzeba, przeorganizować dotychczasowe modele sprzedażowe w winnicach. Sporych trudności przysparza fakt, że sprzedaż alkoholu, w tym wina „przez Internet” (a konkretnie dostawa do klienta) nie jest możliwa w pełnej zgodzi z literą prawa – jest to temat na odrębny, obszerny artykuł…
Z inicjatywy winiarzy dolnośląskich, przy wsparciu całego środowiska winiarskiego rozpoczęło się lobbowanie na rzecz zmian w prawie, ale nie wiadomo jaki i kiedy przyniesie to skutek.
Póki co wprowadzane są mniej lub bardziej spontaniczne rozwiązania doraźne. Wino przeniosło się do Internetu; pojawił się szereg akcji promocyjnych, platformy zamówień online, różnorakie formy obejścia ograniczeń zdalnej sprzedaży alkoholu. Sporą część inicjatyw branży winiarskiej zebrała Winicjatywa. Jedną z największych i najciekawszych jest #pijdolnoslaskiewino. Tak akcję opisuje Nestor Kościański: „Miałem (piszę miałem, bo to było w moim portfelu działań, ja wziąłem to na siebie w SWD) ruszyć z tym na jesień, albo w roku 2021, ale odpaliliśmy to teraz. Akcja nie tylko skupia się na sprzedaży naszych win, ale ma również na celu wsparcie szpitali w walce z CV”.
Wszyscy podkreślają teraz znaczenie klientów indywidualnych, ale tylko Ci którzy już wcześniej znali ich wartość i należycie o nich dbali są teraz na nieco lepszej pozycji.
„Ludzie nie przestali pić wina. Spędzając czas w domu, z rodziną często otwierają butelkę do kolacji" – zapewnia Robert Mielżyński (Mielżyński - Wine Spirits Specialties), - „Jako firma mamy 16 lat doświadczenia na polskim rynku i nieco inne spojrzenie niż właściciele niektórych marek. Uważam, że w biznesie najważniejsza jest etyka. My zawsze staraliśmy się by nasza oferta była uczciwa. Nigdy nie zawyżaliśmy marż w nieuzasadniony sposób. Szanowaliśmy naszych klientów, staraliśmy się zapewniać im przyjemność zakupów. Oni odpłacają nam tym samym – teraz, mimo że niektórym jest nieco ciężej niż wcześniej nadal robią u nas zakupy”.
Zbigniew i Jacek Turnau (Winnica Turnau) podkreślili, że ich winnica podjęła możliwie kompleksowe działania: „W celu zachowania sprzedaży uruchomiliśmy ponownie platformę zamówień online. Zachęcamy też do odwiedzania naszej strony www tworząc kurs winiarski online przygotowany przez naszego sommeliera Maurycego Michalaka”. Dodatkowo został uruchomiony specjalny serwis telefoniczny, w ramach którego sommelier udziela szczegółowych informacji i porad dotyczących win z Winnicy Turnau.
Media społecznościowe stały się bardzo ważnym sposobem komunikacji w klientem.
„Położyliśmy większy nacisk na klienta indywidualnego.” – przyznaje Barbara Szczęch – Nasiadka z Winnicy Sztukówka, - „Wcześniej też prowadziliśmy kanały social media, ale jednak ten główny kontakt z klientem był na festiwalach, czy innych imprezach okołowiniarskich. Teraz poprzez kontakt w Internecie staramy się namówić ludzi do zakupu wina. I tutaj też ważne jest zaufanie na linii klient-winnica, bo przecież nie da się zdegustować wina przed zakupem korzystając tylko z kontaktu online”.
Imprezy małe i duże
Z roku na rok, w Polsce odbywało się coraz więcej imprez winiarskich. Kalendarz na lato 2020 był zaplanowany prawie po brzegi. Aktualnie mamy zakaz nie tylko wszelkich zgromadzeń, ale i wychodzenia z domu. Nikt już chyba nie łudzi się, że przed wakacjami odbędzie się jakakolwiek degustacja czy szkolenie. Zagrożonych jest szereg dużych festiwali winiarskich, niektóre z nich już zostały odwołane.
Leszek Szczęch, Prezes Jasielskiego Stowarzyszenia Winiarzy – organizatora Międzynarodowych Dni Wina w Jaśle napisał: „Obecna sytuacja ma pośredni lub bezpośredni wpływ praktycznie na wszystko. (…) Z niepokojem śledzimy sytuację. Zwłaszcza w kontekście organizacji Międzynarodowych Dni Wina oraz wszystkich imprez im towarzyszących, w tym Konkursu Polskich Win. Mimo, że są one planowane dopiero na koniec sierpnia, nadmiarem optymizmu byłaby pewność, że do tego czasu wszystko "wróci do normy". Na obecną chwilę zakładamy, że jeśli tylko będzie to możliwe ze względów formalnych i nie będzie dla nikogo stanowić zagrożenia, impreza się odbędzie”.
Sam formalny zakaz organizacji imprez nie jest jedynym problemem. Festiwale pokroju MDW w Jaśle wymagają wielomiesięcznych przygotowań; nie tylko rekrutacji wystawców i promocji, ale szeregu działań technicznych – decyzja o organizacji lub odwołaniu takiej imprezy musi zapaść z dużym wyprzedzeniem.
Nie możemy zapominać też o nastrojach społecznych i niepewności zachowań konsumentów – turystów. Nawet jeśli formalnie organizacja imprez będzie możliwa, ludzie mogą jeszcze długo obawiać się kontaktu „z tłumem” i nie chcieć brać udziału w dużych festiwalach.
Enoturystyka
„Nie ma turystów. Jest wiosenna pustka. Normalnie o tej porze przybywali już turyści indywidualni oraz małe grupy. Od miesiąca zapadła cisza. Wino gotowe do sprzedaży. Ale nie ma ruchu” – tak sytuację w Winnicy Św. Jakuba opisuje o. Marek Grubka. Ta przyklasztorna, sandomierska winnica przyjmowała co roku ogromne rzesze enoturystów.
Turystyka winiarska była ważnym elementem działalności wielu polskich winnic.
„Z wielkimi obawami myślimy o naszej tradycyjnej imprezie "Wianki na Winnicy Dąbrówka", gdyż według planów miała by się odbyć 27.06.2020, a nie wiemy jak sytuacja się potoczy” – niepokoi się Robert Beściak z Winnicy Dąbrówka, która większość swoich win sprzedawała w winnicy, posiłkując się enoturystyką i małymi imprezami.
Anna Cybulska z Winnicy Chronów dysponującej niewielkim, ale kompletnym zapleczem enoturystycznym przyznaje: „Teoretycznie ruch w agroturystyce na początku marca zaczynał się przyjemnie, bo pojawiły się rezerwacje nowych noclegów, degustacje (na wiosenne m.in. marcowe terminy) - jednym słowem perspektywy zarobkowe nowego sezonu wyglądały całkiem dobrze. Niestety po ogłoszeniu zakazu handlu, spotkań i w ogóle wszystkiego, odwoływane były zamówione noclegi, czy degustacje tak przez klientów indywidualnych jak i większe kilkudziesięcioosobowe grupy. (…) Moje grupy degustacyjne zazwyczaj dopisują naszą winnicę do zwiedzania innych atrakcji turystycznych np. Kopalni Soli w Bochni, Zamku w Wiśniczu. W związku z zamknięciem Zamku i Kopalni dla zwiedzających - klienci również nie docierają do mnie”.
„Na tę chwile sądzimy, że w tym roku sezon turystyczny będzie od lipca” – zapewnia Marceli Małkiewicz z Winnicy Sandomierskiej, dla której turyści winiarscy byli bardzo ważni. Dalej dodaje: „Ten rok jesteśmy w stanie jakoś przetrwać, kluczowy będzie 2021 – liczymy, że będzie udany. Jak to wszystko minie myślę, że ludzie bardziej będą ufali polskim producentom i winiarstwo polskie zyska”.
Kinga Koziarska – niezrównana winniczna gospodyni, która u siebie, w Winnicy Kinga podejmuje co roku niezliczone tłumy gości napisała: „Mam świadomość, że bez naszych usług świat będzie istniał i obecnie jesteśmy troszkę " towarem luksusowym" i może zdarzyć się tak, że przed nami ciężki rok, ale z drugiej strony mam nadzieję, że skoro wino to emocje spotkanie przy stole, dobre jedzenie, a wszystkim nam tak bardzo tego brakuje to może nasi klienci za nami zatęsknią.”
Aktualnie żadna turystyka nie istnieje. Wiele prognoz optymistycznie zakłada, że po epidemii będziemy obawiać się wyjazdów zagranicznych i chętniej będziemy podróżować po Polsce. Jest to oczywiście szansa również dla naszej rodzimej enoturystyki. Tyle, że nikt nie wie kiedy będzie „po epidemii”…
Trudną sytuację enoturystyki dobitnie podsumował Piotr Stopczyński: „Turystyka, enoturystyka oraz gastronomia zostały pierwsze zamknięte i zostaną ostatnie otwarte, a ruch uzależniony będzie znacząco od sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych”.
Synonim polskiej turystyki winiarskiej – WINNICOMANIA, też przestała działać w dotychczasowy sposób. „Naszym naturalnym środowiskiem był plener, a żywiołem kontakt z ludźmi. I jedno i drugie jest w tej chwili zakazane” – przyznaje Tatiana Mucha, - Winnicomaniacy nie zostali jednak pozostawieni sami sobie. Zarówno w grupie Pijcy polskiego wina jak i na naszym profilu fejsbukowym nadal intensywnie działamy – edukujemy i popularyzujemy polskie winiarstwo. Kryzys jest twórczy – niedługo ruszy „Enoturystyka z głośnika” – pierwsze podcasty o polskich winnicach… Bardzo mocno trzymamy kciuki za wszystkich polskich winiarzy!”
Nie tylko winnice, czyli jak to jest po drugiej stronie
Polskiego winiarstwa nie tworzą tylko producenci. Bardzo ważni są również Ci, którzy pracują z winem jako produktem.
Tomasz Kolecki, Wiceprezydent Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, doświadczony i utytułowany sommelier, współtwórca Konkursu Polskich Win, od kilku lat pracujący z polskimi etykietami i producentami; bezpośrednio odczuł następstwa „covidowego” kryzysu: „W ostatnim miesiącu bardzo mocno zmieniła się moja działalność. Z powodów oczywistych odwołano kilka wyjazdów zagranicznych (Prowein, winnice, Bordeaux en primeurs), lecz także wszystkie zaplanowane szkolenia i degustacje w kraju. (…) Niepewny jest także los krajowych konkursów i wydarzeń winiarskich. Zarówno tych już obecnych w kalendarzach poprzednich lat, lecz także tych planowanych po raz pierwszy. (…) Z jednej strony staramy się prowadzić wszystkie działania, które możemy kontynuować on-line lub podczas telekonferencji, z drugiej prowadzę działania w kierunku regularnych i zorganizowanych aktywności w sieci, a z jeszcze innej - działania w innych branżach, w których mogę wykorzystać kontakty i umiejętności”. W kontekście przyszłości dodaje: „Obawiam się, że jeżeli nie zostaną zniesione ograniczenia dotyczące przemieszczania i gromadzenia się, a winnice i ich główni klienci, czyli gastronomia, nie będą mogły otworzyć swoich drzwi, to możemy być świadkami serii zamknięć biznesów. A przy tym także szalonej walki cenowej, by odzyskać choć część środków i przeznaczyć je na przetrwanie”.
Robert Mielżyński dzięki swojemu szacunkowi do klienta i wyjątkowej etyce marki, którą stworzył patrzy w przyszłość dość optymistycznie: „Przez wiele lat wypracowaliśmy sobie pozycję etycznej, cenionej marki – zdobyliśmy grono lojalnych klientów, wierzę że jeśli tylko sytuacja im na to pozwoli nadal będą z nami. Dla wszystkich importerów i sprzedawców wina obecna sytuacja jest trudna. Ci którzy opierali swoją działalność wyłącznie na sektorze HoReCa mają zerowe obroty. My mamy większe sklepy stacjonarne – to jest teraz nasza główna sprzedaż. Restauracje, nawet jeśli działają w trybie „na wynos”, wina raczej nie zamawiają. Realizujemy również zamówienia dla dużych sieci, ale są one przeważnie mniejsze niż wcześniej. Zawsze, w każdym biznesie istotne jest zróżnicowanie kanałów sprzedaży, dziś dla branży winiarskiej stało się to kwestią kluczową. Dla wielu może oznaczać być albo nie być.
Nasza załoga liczy sto osób. Nie jest nam łatwo – żaglówka płynie bardzo powoli, ale dajemy z siebie wszystko, żeby wspólnie przez to przejść i doczekać lepszych czasów w komplecie.
Bardzo chciałbym, żebyśmy jak najszybciej wyszli z tej trudnej sytuacji. Myślę już o przyszłości. Za 2 – 3 miesiące, pół roku znajdziemy się w zupełnie innych realiach. Mam nadzieję, że będę mógł się skupić na nowych możliwościach, których prawdopodobnie wiele się pojawi…
Po kryzysie restauracji być może będzie mniej, ale jakość ich oferty prawdopodobnie będzie wyższa, a ceny uczciwsze. Będzie funkcjonować więcej przedsięwzięć nastawionych na wolniejszy, ale stabilny zysk”.
„Na pewno się nie poddamy” – napisali mi Marta i Marcin Janiszewscy ze znanej wszystkim miłośnikom polskiego wina, gliwickiej SzAMMy. – „Obecna sytuacja zmusiła nas do całkowitej zmiany strategii działania. Do tej pory restauracja była żywym organizmem napędzanym odwiedzinami gości, z dnia na dzień umarła. Jednak mimo to działamy. To co możemy proponujemy na wynos - skrócone menu, pizze z pieca, no i oczywiście polskie wina i cydry.
Mając świadomość niestabilności gospodarki, obecnie walczymy jako restauracja o przetrwanie. Bardzo dużo naszej pracy i wysiłku zostało włożone również w realizacje naszych pasji tj. Dom Polskiego Wina, cykliczne degustacje, wydawnictwo Biuletynu Winiarskiego, a wiec bardzo nie chcemy tego zaprzepaścić.
Jeśli chodzi o polskie winiarstwo z perspektywy Szammy, nadal mamy zamiar wspierać je jak tylko będziemy w stanie. Bolą nas pełne półki wina, które nie pustoszeją już w takim tempie jak wcześniej. Jednak jeśli chodzi o przyszłość polskiego winiarstwa to wierzymy, że będzie dobrze”.
Bardzo bliski sercu polskich winiarzy, Łódzki Dwa przez cztery winebar „funkcjonuje, można powiedzieć, okazjonalnie” - przyznają Magdalena Fiedorczuk i Aleksandra Józefowicz. – „W pierwszym tygodniu od zamknięcia byliśmy otwarci 2 razy w tygodniu, teraz utrzymujemy tendencje do otwarcia raz w tygodniu na 4 h, realizujemy wysyłki kurierem do naszych Gości, podobnie jak i dostawy pod dom. (…) Ciężko nam na tą chwilę powiedzieć jak zmieni się nasze dalsze funkcjonowanie, myślimy, że musimy zaczekać na to ile sytuacja, w której obecnie się znajdujemy potrwa i na ile naszym Gościom starczy chęci i środków by nas wspierać. (…) Głęboko wierzymy, że polskie winiarstwo bardziej się zjednoczy, będzie bardziej chętne żeby wspierać się na wzajem. To bardzo ważne, by teraz nie stanowić wobec siebie konkurencji, a myśleć o tym jakie działania podjąć by nie odczuć spadku sprzedaży”.
Niepewna przyszłość
Jeśli chodzi o przyszłość, to pewne jest tylko jedno – nikt nie wie co będzie i co gorsza, kiedy to będzie…
Zdania są podzielone. Pojawiają się różne prognozy. Każdy ma nieco inne wyobrażenia.
Paweł Cisowski: „Za 2 – 3 (6) miesięcy sytuacja pewnie będzie wyglądać tak samo, tylko imprez masowych nie będzie to i wina więcej zostanie. W polskim winiarstwie raczej będzie bieda, jak w każdej branży. Ludzie kasy nie będą mieli to na głupoty nie będą wydawać”.
Kasia i Jacek Fluder: „Przyszłość branży jest wysoce niepewna, bo z jednej strony Polacy może będą więcej podróżować po kraju i nas odwiedzać, a z drugiej mając mniejsze przychody, czy będą zainteresowani winem?”.
o. Marek Grubka: „To jak ta sytuacja wpłynie na polskie winiarstwo zależy of tego jak długo to potrwa i jaki będzie stan polskiej i światowej gospodarki. Reszta na razie zasłonięta. Niepewność towarzyszy wszystkiemu co było wcześniej zaplanowane”.
Anna Cybulska: „Mam nadzieję, że jeśli do lata epidemia zostanie załagodzona to warunki do korzystania z usług turystycznych również zostaną przywrócone do tzw. normalności - będziemy dość atrakcyjnym miejscem na wyjazdy wakacyjne. (…) Myślę, że Polacy nie będą odbywać dalekich podróży wakacyjnych oraz będą unikać zatłoczonych i popularnych miejsc turystycznych w Polsce. Specyfika naszego obiektu, daje komfort odseparowania od innych; samodzielne mieszkania, brak wspólnych pomieszczeń dla turystów, oddalenie od cywilizacji”.
Barbara Szczęch – Nasiadka: „Ciężko ocenić jak obecna sytuacja wpłynie na naszą i inne winnice. Wszystko zależy od tego jak długo potrwa pandemia oraz ograniczenia z nią związane. Na ten moment, jeśli chodzi o naszą winnicę, nie jest jeszcze najgorzej, ale zdajemy sobie też sprawę, że wino nie jest (oczywiście są wyjątki) produktem pierwszej potrzeby i im dłużej taka sytuacja jak teraz będzie trwała, tym gorzej będzie ze sprzedażą. Myślę, że w najgorszej sytuacji mogą być winiarze, których jedynym źródłem dochodu jest tylko wino. Z drugiej strony, optymizm każe mi myśleć, że jak już to wszystko wróci do normy to ludzie z radości zaczną pić hektolitry wina”.
Piotr Stopczyński: „Najbardziej pesymistyczny scenariusz to taki, w którym trzeba wyobrazić sobie gruntowne załamanie rynku i ogromną inflację. Wszystkie dobra luksusowe, w tym wino zostaną odstawione na drugi, albo nawet trzeci tor, bo sytuacja ekonomiczna zmusi konsumentów do skupienia się na dobrach podstawowych. Pozostanie nam wtedy tylko nieliczna grupa ludzi pracujących w lepiej prosperujących sektorach, którzy będą relatywnie lepiej zarabiać, a którzy są już dziś na tyle przyzwyczajeni do wina, że nie wyobrażają sobie bez niego weekendu, czy przynajmniej kilku wieczorów w tygodniu.
W bardziej optymistycznej wersji przyszłości, sytuacja ekonomiczna będzie gorsza, ale nie beznadziejna. Nastąpi weryfikacja tych dwóch elementów, o których wspomniałem wcześniej. Niektórzy producenci mogą nie być w stanie jej przejść, ale inny z pewnością sobie poradzą.
Już dziś warto zastanowić się nad strategią sprzedaży po uruchomieniu rynku: ceny, terminy płatności, wsparcie restauracji i wine barów, itd.”.
Marta i Marcin Janiszewscy: „Mamy dwie wizje, miejmy nadzieje, że te optymistyczne się sprawdzą.
Jedna to taka, że z powodu zamknięcia granic, przez jakiś czas ludzie będą więcej korzystać z produktów lokalnych, a w tym z polskiego wina. Może to spowodować szerszy odbiór polskiego wina i zainteresowanie nim. Więcej ludzi się do niego przekona. Może też konsumenci sami będą szukać tego wina.
A druga wizja wiąże się niestety z tym, że przetrwają tylko Ci szczerzy i podchodzący z pasją do winiarstwa, podobnie z resztą jak w przypadku gastronomii. Liczba winnic spadnie, ale obroni się przez to jakość. To się może zadziać na przełomie roku. Nie jest to łatwy okres dla nikogo i trzeba też uświadamiać ludzi, że dla winiarzy też taki nie jest i oni również potrzebują wsparcia”.
Można powiedzieć, że bardzo wiele zależy od czynników, na które nie mamy żadnego wpływu – długości trwania i skali kryzysu oraz ogólnej sytuacji ekonomicznej społeczeństwa. Nie zapominajmy jednak jak duży jest potencjał działań jakie możemy podejmować indywidualnie oraz jak dużo możemy zdziałać wspólnie z innymi podmiotami integrując się lokalnie i regionalnie.
Powyższy artykuł powstał na podstawie specjalnie zebranych wypowiedzi przedstawicieli polskiej branży winiarskiej – winiarzy i innych…
Wszystkim im bardzo serdecznie dziękuję za opinie!
Poniżej lista i dane kontaktowe wszystkich, którzy przyczynili się do powstania powyższego tekstu:
Pamiętajcie proszę, że najlepiej możemy pomóc polskiemu winiarstwu nie zapominając o nim i kupując/pijąc polskie wina.
Robert Beściak
Winnica Dąbrówka, kontakt: winnicadabrowka@wp.pl
Paweł Cisowski
Winnica Zagardle, kontakt: poczta@winnicazagardle.pl
Anna Cybulska
Winnica Chronów, kontakt: winnica.chronow@gmail.com
Magdalena Fiedorczuk, Aleksandra Józefowicz
Dwa przez cztery wine bar, kontakt: dwa.przez.cztery.wine@gmail.com
Kasia i Jacek Fluder
Winnica Słońce i Wiatr, kontakt: kasia@slonceiwiatr.pl
o. Marek Grubka
Winnica Św. Jakuba, kontakt: info@winnicaswjakuba.pl
Krzysztof Górka
e-sadzonka.pl, kontakt: witaj@e-sadzonka.pl
Viti Cultura, kontakt: kontakt@viticultura.pl
Marta i Marcin Janiszewscy
SzAMMa, kontakt: marcinjaniszewski@onet.pl
Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki Wine Consultant, kontakt: tomaszkm@wineconsultant.pl
Nestor Kościański
Stowarzyszenie Winnice Dolnośląskie, kontakt: nestor@winnicedolnoslaskie.pl
Kinga Koziarska
Winnica Kinga, kontakt: kinga@winnicakinga.pl
Marceli Małkiewicz
Winnica Sandomierska, kontakt: marceli@winnicasandomierska.pl
Antoni Marcinek
Winnica Piwnice Antoniego, kontakt: antonimarcinek@wp.pl
Robert Mielżyński
Mielżyński Wines Spirits Specialties, kontakt: wino@mielzynski.pl
Tatiana Mucha
WINNICOMANIA, kontakt: winnicomania@gmail.com
Mateusz Radek
Winnice Pradoliny, kontakt: info@winnicepradoliny.pl
Piotr Stopczyński
Leszek Szczęch
Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy „Vinum pro Cultura”, kontakt: info@winiarzejaslo.pl
Barbara Szczęch – Nasiadka
Winnica Sztukówka, kontakt: winnica@sztukowka.pl
Zbigniew i Jacek Turnau
Winnica Turnau, kontakt: kontakt@winnicaturnau.pl
Rafał Wesołowski
Winnice Wzgórz Trzebnickich, kontakt: rafal@wzgorzatrzebnickie.pl
Mariusz Wójtowicz
Euro-Win, kontakt: biuro@euro-win.pl
foto: https://vintawines.be